WÄ…tki
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dem.
Sophy zesztywniała, jakby w słowach Natalie kryło się niebezpieczeństwo.
- Co masz na myśli?
- Nie zachowujesz się, jakby to była twoja praca.
R
L
T
- Znam George'a. Przez moment byliśmy małżeństwem. To naturalne, że tak się
zachowujÄ™.
- Tak? Przecież widzę, jak mu się przyglądasz.
- Miał wypadek. Muszę go pilnować. Lily może zrobić mu krzywdę.
- Jasne. - Natalie machnęła lekceważąco ręką. - I dlatego on też patrzy na ciebie
zgłodniałym wzrokiem, jakby chciał cię zjeść? - spytała. - Powiedz, zależy ci, żeby tym
razem się udało?
Sophy nie spodziewała się takiego pytania.
- Nie jestem marzycielką, tylko realistką. Pobraliśmy się i to był błąd. Być może
George mnie pragnie, ale to nie to samo co miłość. Mężczyzni pragną tylko seksu.
Co innego Sophy. Dla niej seks i uczucie były ze sobą nierozerwalnie złączone.
Dlatego od tej pamiętnej nocy z George'em nie spała z żadnym innym mężczyzną.
- Chciałabym, żeby wreszcie przestał być taki miły - ciągnęła ponuro Sophy. -
Kiedy wyjedziemy, Lily będzie miała złamane serce.
Natalie nie spuszczała z niej wzroku. Sophy była pewna, że jej kuzynka milczy, bo
brak jej argumentów. Co mogła powiedzieć? Pewnie była zaskoczona jej niechęcią do
George'a.
Właściwie dlaczego jej na nim zależało? Nagle uświadomiła sobie wagę tego pyta-
nia. Cztery lata temu wierzyła, że są dla siebie stworzeni. Kiedy sielanka się skończyła,
odwróciła się plecami do George'a. Musiała zadbać o los swojej córki.
A teraz znów powróciły marzenia i nadzieje, budząc w niej skrywane głęboko
uczucia. Zaczęła się zastanawiać, czy nie traci rozumu. Nie mogła przecież mieć nadziei
na wspólne życie z George'em. To były mrzonki. Wyjrzała przez okno. George i Lily
zachowywali się jak ojciec i córka, śmiali się i baraszkowali na trawniku.
Chociaż Lily była biologiczną córką Ariego, to George był jej prawdziwym ojcem.
Na pewno go nie pamiętała, ale był jedyną osobą, o którą Lily pytała przed snem. Mówi-
ła o nim  tata" i miała przy łóżku jego zdjęcie. Od razu rozpoznała go na lotnisku i od tej
chwili nie odstępowała go na krok.
R
L
T
Natalie miała rację. Sophy często czuła na sobie wygłodniałe spojrzenie George'a.
Kiedyś łączyła ich fizyczna bliskość. Sophy też go pragnęła, ale zdawała sobie sprawę,
że bierze się to z samotności i tęsknoty za miłością.
Nie chciała jednak, by znów się zeszli z obowiązku. Nie zamierzała być nadal
 kłopotem Ariego", którym ma się zająć George. Usłyszała to z jego ust w dniu chrzcin
Lily. Wtedy runął cały jej świat. Podczas uroczystości usłyszała, jak mówił o tym ojcu.
Najpierw dobiegły ją podniesione głosy. Socrates był pieniaczem, więc jego zachowanie
jej nie dziwiło, ale George też mówił podniesionym głosem. Podeszła do zamkniętych
drzwi i usłyszała ich kłótnię. George krzyczał, że czegoś nie zrobi. Socrates zaś nastawał,
że jego syn musi wykonać zadanie. Chciała zapukać, aby poprosić ich do wspólnego ro-
dzinnego zdjęcia, kiedy nagle usłyszała, jak George mówi:
- Mam dosyć rozwiązywania kłopotów Ariego! Podaj mi choć jeden powód, dla
którego mam nadal to robić!
Sophy poczuła się tak, jakby ktoś dał jej w twarz. Stała przez chwilę przed gabine-
tem Socratesa, z trudem łapiąc oddech. Jej teść podał kilka powodów, dla których Geor-
ge powinien rozwiązać  kłopot" Ariego.
- Jesteś w tym dobry. Nie przejmujesz się. Robisz, co trzeba, ale nie angażujesz się
emocjonalnie.
- Ale ja dłużej tego nie chcę - ciągnął George.
- To nie potrwa długo i nie będzie dla ciebie dużym obciążeniem - powiedział So-
crates i obiecał, że to ostatni raz.
- Na pewno? - spytał George.
- Ari już nie żyje. Co może jeszcze zepsuć? - odparł pytaniem Socrates.
- Mam nadzieję, bo następnego razu nie będzie. To koniec! Mam swoje życie. A
może o tym zapomniałeś?
- Nie zapomniałem - odparł oburzony ojciec.
- Przynajmniej nie żądasz ode mnie, żebym znów się żenił.
Sophy poczuła się tak, jakby ktoś ugodził ją nożem w serce. Wreszcie poznała
prawdę. George ożenił się z nią, bo tak chciała rodzina. Może zrobił to nie pierwszy raz.
R
L
T
Zrozumiała, dlaczego nie powiedział jej o propozycji pracy w Uppsali. Nie mówił jej o
wielu istotnych rzeczach. Ona była tylko kłopotem, ciężarem.
Musiał się z nią ożenić, aby rozwiązać problem. Tego chciała rodzina, to było do-
bre dla Sophy i dla Lily. Pamiętała, co powiedział jej George - że rodzina się nią zajmie.
Zrozumiała, że robił to, czego od niego oczekiwano, ponieważ był typem, który  nie an-
gażuje się emocjonalnie" i wykonuje brudną robotę.
Nigdy jej nie kochał. To były tylko jej marzenia. Wierzyła, że jego czyny świadczą
o uczuciach. Wierzyła, że proponując jej małżeństwo, George pokazuje, jak bardzo mu
na niej zależy. W noc poprzedzającą chrzciny kochali się namiętnie. Niestety, następnego
dnia odkryła, jak bardzo myliła się co do George'a. Gorzej, zdała sobie sprawę, że jest
przeszkodą w jego życiu, że ożenił się z nią, bo chciał się wywiązać z powierzonego mu
zadania. Pewnie oczekiwał, że ona też zrobi to, co do niej należy.
Musiała odzyskać grunt pod nogami, zakończyć to małżeństwo i wyrzucić go z
domu. Musiała zwrócić mu wolność. Tak też zrobiła. Nie było to łatwe ani przyjemne,
nie zachowywała się tak racjonalnie jak George, gdy rozwiązywał  kłopoty" kuzyna. Po
prostu oznajmiła, że ich małżeństwo jest skończone i kazała mu się wynosić.
Patrzył na nią oszołomiony, nie wierząc własnym uszom. Potem zaczął się kłócić,
apelował do jej rozsądku. To była jednak ostatnia rzecz, na jaką stać było Sophy.
- Wynoś się! To koniec! - krzyczała przez łzy.
Była nieubłagana, więc George odszedł. Bez słowa zniknął z jej życia, równie ci-
cho, jak się pojawił. Zostawił ją samą, wypaloną, zdruzgotaną. Otrząsnęła się jednak,
wyjechała na drugi koniec kraju i zaczęła nowe życie. Była silną, odważną kobietą, która
nie potrzebowała do szczęścia mężczyzny. Nie zamierzała być dla nikogo  kłopotem". [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bialaorchidea.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates