WÄ…tki
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

skorzystać?
- Tak, na drugim piętrze. - Wstała. - Zaprowadzę cię tam.
- Dziękuje. - Ian podą\ył za Giselle na balkon, po czym podleciał w górę. Scarlett i
Tusiorka ruszyły na przód z wampirzą szybkością, chcąc rzucić okiem pod kilt Iana.
Don Orlando chrząknął. Zakłopotani mę\czyzni spojrzeli na siebie.
6
Vera Wang (ur. 27 czerwca 1949) - projektantka mody pochodząca z Chin, zamieszkała w Nowym Jorku.
Tworzyła stroje dla łyżwiarek figurowych, m.in. dla Nancy Kerrigan i Michelle Kwan, a także suknie ślubne dla
gwiazd.
TÅ‚um. sshakes
2
Sparks Kerrelyn - Love at Stake 2.1 - Bardzo wampirze święta
Ian zerknął w dół. - Musicie popracować. Pewnie są tu jakieś wskazówki, ruszcie głową.
- Podą\ył za Giselle i zamknął za nimi drzwi.
- Jakie wskazówki? - Buty Tusiorki zadzwoniły, kiedy on i Scarlett wrócili na kanapę.
- Zawsze się zastanawiałem jak doszło do tego, \e straciłem pamięć. - Don Orlando
usiadł na jednym z krzeseł.
- Jego umysł był pusty, kiedy go znalezliście? - zapytała Maggie Tusiorkę i Scarlett.
Przytaknęli.
- Więc tamtej nocy musiałem wszystko zapomnieć - wywnioskował Don Orlando.
- Dokładnie - zgodziła się Maggie. - To musiało się dopiero co stać, pewnie zostały ci w
głowie jeszcze jakieś wspomnienia. Wszystko musiało się wydarzyć blisko miejsca
twojego znalezienia.
- Gdzieś we Francuskiej Dzielnicy? - zapytał Tusiorka.
Maggie obróciła się do wampira siedzącego na kanapie. - Czy Don Orlando miał jakąś ranę
głowy lub coś w tym stylu?
- Nie, był idealny - skrzywił się Scarlett. - Zawsze sądziłem, \e z tym wszystkim mają
związek - zni\ył głos do szeptu - ciemne moce.
Tusiorka jęknął i przycisnął dłonie do piersi. - Nie powoduj mojego omdlenia.
Don Orlando oparł się o oparcie krzesła, czując strach wyciekający ka\dym porem jego
skóry.
- Masz na myśli magię? - zapytała Maggie. - Albo wiedzmy?
Scarlett i Tusiorka wymienili zmartwione spojrzenia i zadr\eli.
- Mają na myśli voodoo - wyszeptał Don Orlando.
- A to działa? - zapytała Maggie.
- Działa, jeśli w to wierzysz - wyszeptał Tusiorka.
Maggie spojrzała na Don Orlanda. - Wierzyłeś w to?
- Nie wiem. Nie pamiętam.
- Có\. - Maggie uniosła głowę. - Ja się nie boję. Jeśli jego amnezja jest skutkiem
rzuconego zaklęcia, to istnieje tak\e przeciwzaklęcie. Musimy odnalezć kogoś, kto się
na tym zna, i zobaczyć, co mo\e zrobić.
Scarlett otworzył usta. - Nie zaciągniesz mnie na spotkanie z kapłanem voodoo.
Maggie posłała mu surowe spojrzenie. - Nie pójdziesz nawet dla Buciorka?
Tusiorka chwyciła rękę Scarlett i mocno ją ścisnęła. - Zabierzemy was do Francuskiej
dzielnicy, gdzie są lokalne sklepy, ale nie wejdziemy do środka.
- Bardzo dobrze. - Maggie wstała. - Chodzmy.
TÅ‚um. sshakes
2
Sparks Kerrelyn - Love at Stake 2.1 - Bardzo wampirze święta
Don Orlando uśmiechnął się. Jaką zaciętą wojowniczką byłą ta kobieta. Nie wyobra\ał
sobie wieczności czy choćby jednej nocy bez niej. Jego uśmiech wyblakł, kiedy zrozumiał potęgę
swoich uczuć. Był zakochany w Maggie O'Brian.
Kobieta spojrzała na niego z troską. - Wszystko w porządku?
- Nigdy nie było lepiej. - Chwycił jej dłoń. - Chodzmy.
TÅ‚um. sshakes
2
Sparks Kerrelyn - Love at Stake 2.1 - Bardzo wampirze święta
Rozdział 4
- Zwięta Maryjo, zaraz nogi mi odpadną. - Maggie przykucnęła pod starą latarnią
uliczną. Musiało być kilka minut po trzeciej nad ranem, a oni zwiedzali sklep za
sklepem. Scarlett i Tusiorka pozostawili ich samych sobie przy ulicy Bourbon,
kiedy mijali lokal, w którym skąpo ubrany mę\czyzna tańczył na ladzie baru.
Don Orlando przyjrzał się dokładnie krótkiej, czarnej spódniczce, nogom wciśniętym w
czarne legginsy i czarnym butom na wysokich obcasach. - Takie nogi mogą doprowadzić do
kraksy.
Jęknęła. - Jestem za mała.
- Jesteś piękna. - Skupił się na jej ró\owym sweterku.
Aobuz. Maggie ciągle nie mogła wyjść z szoku, jakiego doznała na wieść, \e w Nowym
Orleanie nie czekała na niego \adna dziewczyna. Tusiorka i Scarlett potwierdzili tę
informację. Teraz juz rozumiała, dlaczego uciekł z Nowego Jorku z Corky. Biedny facet po
prostu tęsknił za \yciem i nową to\samością, która nie obejmowałaby Buciorka, nieudanego
eksperymentu.
Zwięta Maryjo, lubiła go. To było coś więcej ni\ zwykłe lubienie. Był słodki i
opiekuńczy. Silny, choć wra\liwy. Ale najwa\niejsze było to, \e uwa\ał ją za osobę
wyjątkową. Piękną i dobrą.
Z westchnieniem, rozejrzała się po otoczeniu. Na nierównym chodniku utworzyły się
kału\e, pozostałość po świe\ych opadach. Ciepłe powietrze owiewało jej skórę. Była
zmartwiona. Zmartwiona tym, \e bezwarunkowo straciła głowę dla Don Orlanda. Co jeśli
oka\e siÄ™, \e jest \onaty?
- Chyba byliśmy w ka\dym sklepie przy tej ulicy - marudziła. Byli w zwyczajnych
sklepach z pamiątkami, koszulkami, szalami z piór, ró\ańcami i maskami. Wycofała
się w cień. - Gdzie się podziewają kapłani voodoo, kiedy ich potrzeba?
- Nie wiem. - Don Orlando wziął ją za rękę. - Znajdzmy Tusiorkę i Scarlett. - Ruszył
chodnikiem w dół.
- Idziemy w dobrym kierunku? - Po drodze minęli tyle uliczek, \e Maggie, aby
rozpoznać ich poło\enie, musiała się rozejrzeć.
- Tak. Ulica Bourbon jest tam. - Don Orlando wskazał na prawo. - Mo\emy dojść do
niej tÄ… bocznÄ… alejÄ….
Skręcili w wąską, boczną uliczkę, światło paliło się wewnątrz jednego z przydro\nych
sklepików.
- Sprawdziliśmy to miejsce? - Maggie zwolniła, chcąc się przyjrzeć wystawionym
eksponatom. Niezwykłym rzeczom  paciorkom i szalom. Był tam mały wypchany
aligator w czapce Zwiętego Mikołaja. - Oh, zobacz.
Don Orlando zacmokał, kiedy zauwa\ył pudło z laleczkami voodoo. - Ekonomiczne
pudło. Dwadzieścia cztery laleczki voodoo po okazyjnej cenie.
TÅ‚um. sshakes
2
Sparks Kerrelyn - Love at Stake 2.1 - Bardzo wampirze święta
- Zwięta Maryjo. Za jednym zamachem trzymasz w szachu wszystkich swoich
wrogów. Wejdzmy.
Pchnął drzwi otwierając je. Malutki dzwoneczek zabrzęczał nad ich głowami. - Halo?
Maggie weszła za nim do środka. Drzwi zamknęły się ponownie wprawiając
dzwoneczek w ruch. Na zapleczu paliło się słabe światło. Po jednej stronie le\ały zwykłe
pamiątki, jednak na jednej ze ścian wisiały szklane gabloty. Podeszła bli\ej, aby mieć lepszy
widok.
- Ugh! - Cofnęła się. Na półkach stały szklane słoiki wypełnione rzeczami, które
przypominały marynowane wnętrzności zwierząt. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bialaorchidea.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates