WÄ…tki
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Sądził on na razie, że z niego żartują.
- Kim pan jesteÅ›?
- pytał mierząc Simpsona badawczym spojrzeniem.
- Jestem dowódcą kubańskiego statku wojennego, który tu pan widzisz, i żądam kontrybucji
w imieniu rządu powstańczego.
- Ależ powstańcy nie posiadają floty wojennej!
- Mylisz się pan, oto właśnie krążownik kubański, a tu w szalupie zbrojni powstańcy.
- Jesteście chyba korsarzami!
- Korsarstwo wojenne jest ogólnie przyjęte i nikomu nie ubliża - odparł Simpson cokolwiek
urażony.
- Nie sądz pan jednak, że masz do czynienia z korsarzami.
Zresztą ani myślę przekonywać pana.
Dawać gotówkę, opór daremny!
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Rzekłszy to, wydał rozkaz flibustierom, a ci, jak sępy węszące zdobycz, rzucili się hurmem
na pokład barki.
Ujrzawszy mundury i bagnety, marynarz zmiarkował, że to nie przelewki, i zaprowadził
Simpsona do kajuty.
Dzielny kapitan wrócił niebawem z portfelem pod pachą i ciężkim woreczkiem w ręku.
- Nie radzę panu rozwinąć żagli prędzej aniżeli za trzy godziny - mówił Simpson opuszczając
barkÄ™.
- Wystrzałem karabinowym zawiadomimy pana, kiedy możesz odjechać.
A teraz do widzenia!
Proszę nie wytrzeszczać zbytecznie oczu.
Torpedy leżą gotowe w rurach.
Kiedy kapitan po dokonaniu tego czynu, przynoszącego zaszczyt jego waleczności i świetnie
wróżącego o jego przyszłej karierze wojskowej, wrócił do parowca, zastał tam już szalupy.
Pierwsza połowa flibustierów wylądowała bez najmniejszej przeszkody.
Teraz wsiadła reszta, z pułkownikiem na czele.
Pułkownik Lawson nieśmiało stawiał nogę na ziemi kubańskiej, jak gdyby przeczuwając, co
go na niej spotka; pierwszą jego czynnością było dowiedzieć się od dowódcy
karmazynowych, czy w pobliżu nie ma gdzie wojsk hiszpańskich.
Otrzymawszy solenne zapewnienie, że nieprzyjaciel znajduje się w znacznej odległości,
dzielny nasz pułkownik nabrał animuszu.
Flibustierowie rozłożyli się obozem obok powstańców i niezwłocznie przystąpili do
uprawiania ulubionego pokera i wypróżniania napełnionych na drogę butelek; część ich tylko,
odkomenderowana przez Simpsona, pracowała jeszcze do pózna nad wyładowaniem z
parowca amunicji i zapasów żywności.
Przed świtem żmudna czynność przewożenia na ląd pak i baryłek została pomyślnie
ukończona i parowiec nie zwlekając zniknął z horyzontu, uwalniając równocześnie
umówionym znakiem wystrzału zatrzymaną barkę hiszpańską.
ROZDZIAA XVI.
Flibustierowie rozpoczynajÄ… kampaniÄ™.
Skoro tylko poranne słońce wysunęło się z topieli morskich i zaigrało jaskrawymi
promieniami na bagnetach i lufach karabinów ustawionych w kozły, w obozie zapanował ruch
gorÄ…czkowy.
W namiocie, a raczej w szałasie, skleconym z kilku drążków i okrytym liśćmi palmowymi
odbywała się walna narada wojenna, w której brali udział: szanowny pułkownik Lawson ze
swym sztabem, wódz karmazynowych i znany nam już don Czacho, który połączył się w
nocy z oddziałem osłaniającym wylądowanie flibustierów.
- Generał Garcia nadesłał mi za pośrednictwem kolegi Czacha instrukcje dla pana - rzekł
wódz karmazynowych zwracając się do Lawsona.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
* Kalikst Garcia (1832-1898) - gorący patriota kubański, organizator i wódz naczelny
powstania na Kubie w latach 1895-1898, skierowanego przeciw gnębicielskim rządom
zaborców hiszpańskich.
- Instrukcje?
- powtórzył Lawson wzruszając z lekka ramionami.
- Ja otrzymałem już wskazówki w Nowym Orleanie...
- To bardzo pięknie - rzekł don Czacho pokręcając sumiastego wąsa.
- Zwracam jednak uwagę pańską na okoliczność, że Nowy Orlean nie jest siedzibą rządu
kubańskiego, a zatem nie ma prawa dawać nikomu instrukcji tyczących się działań
wojennych.
Prawo to przynależy wyłącznie generałowi Kalikstowi Garcii, głównodowodzącemu armią.
W jego imieniu rozkazujemy panu połączyć się z moim oddziałem, dopóki nie nadejdzie
odmienna decyzja.
- Jakie wskazówki dano panu w Nowym Orleanie?
- zagadnął generał karmazynowych.
- Och, czysto praktyczne i nie wkraczające bynajmniej w atrybucje naczelnej władzy - odparł
zmieszany Lawson.
- Rozkazano nam przede wszystkim bić się z Hiszpanami, szkodzić im na każdym kroku, i to
wszelkimi sposobami, jakie uznamy za właściwe - wtrącił Simpson.
- I rozszerzać powstanie - dodał Ward kłaniając się uprzejmie.
- Posiadamy też wielkie zapasy żywności, broni i amunicji; jest to ofiara dobrowolna,
złożona walczącej o niepodległość Kubie przez potężną a sprzyjającą jej Amerykę; ofiarę tę
mamy honor oddać panom do dyspozycji - rzekł Lawson odzyskując pewność siebie.
- Przyjmujemy ją z wdzięcznością - odparł don Czacho.
- Jeśli jednak szlachetne zamiary pańskich współobywateli nie mają pozostać płonnymi,
potrzebna jest harmonia, jednolitość i ścisła metoda działań wojennych; harmonię taką może
utrzymać tylko jedna osoba, wódz naczelny, prosimy więc panów w imię interesu ogólnego i
waszego własnego bezpieczeństwa o poddanie się rozkazom generała Garcii.
- W razie przeciwnym będziemy musieli pozostawić was na łasce losu - dodał wódz
karmazynowych.
- Nie znacie ani kraju, ani nieprzyjaciela, Hiszpanie załatwiliby się z waszym oddziałem
bardzo prędko.
- Gotów jestem uczynić zadość życzeniom generała - odparł po chwili wahania Lawson -
tylko...
- Stawiasz pan warunki?
- zagadnÄ…Å‚ ironicznie don Czacho.
- Alboż mi nie wolno?
- Dlaczegóż by nie, proszę, proszę...
- Tylko pragnąłbym zachować pewną niezależność w postępowaniu i w taktyce.
Moi żołnierze nie wąchali jeszcze prochu, przypuszczam więc, że przez pewien czas
przynajmniej powinni być trzymani z daleka od nieprzyjaciela, w rezerwach; niech się oswoją
wprzód z trudami i działaniami wojennymi; inaczej piękny mój oddział nie odda usług, jakich
można się spodziewać po jego waleczności, zapale i uzbrojeniu.
- Więc pan przypuszczałeś, że postawię na czoło kolumny pańską hałastrę?
- rzucił się don Czacho.
- Zapominasz siÄ™, generale!
- zawołał Ward tonem urażonego.
- Nie chcę bynajmniej ubliżać pańskim ochotnikom; wyrażenie moje maluje tylko ich
surowość jako żołnierzy.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
- Chyba że tak; nie zrozumieliśmy się widocznie - odparł ze słodkim uśmiechem
podpułkownik - przepraszam...
- Możecie sobie pozostawać w rezerwie, dokąd się wam podoba - ciągnął dalej don Czacho.
- Ażeby jednak wasza praktyka nie przeciągnęła się zbyt długo, o to postarają się już sami
Hiszpanie.
Na marsowej twarzy powstańczego generała zaigrał przebłysk złośliwej ironii; dowódca
karmazynowych nie mógł ze swej strony pohamować śmiechu.
- Tak, tak, nauczą was prędko tańca, muzyka doskonała!
- rzekł.
- Tylko patrzeć, jak zagrają! [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bialaorchidea.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates