[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w jej stronę. Musiała sprawić, by Wesley mówił dalej, dopóki nie wymyśli, jak go obezwładnić. Pistolet spoczywał ukryty w kaburze pod marynarką. Nie odważyłaby się jednak po niego sięgnąć. Wesley stał zbyt blisko. Jeden fałszywy ruch, a będzie patrzyła w lufę własnego pistoletu. Był szybki i silny, o czym świadczyły mięśnie, wyraznie rysujące się na jego nagiej klatce piersiowej i ramionach. 179 RS A tak z ciekawości zwróciła się do niego jak przekonałeś Deirdre, by ci pomogła? Jest gliną, no i moją przyjaciółką. Nie mógłbyś jej nakłonić, by kogokolwiek skrzywdziła albo zrobiła coś niezgodnego z prawem. Prychnął, śmiejąc się. Zapomniałaś jeszcze dodać, że jest głupia. Nigdy do niej nie dotarło, że ją wykorzystuję. Wyciąganie od niej różnych informacji było bajecznie proste. Wystarczyło pogłaskać ją, gdzie trzeba, a wszystko pięknie wyśpiewywała. A wiadomość, którą otrzymałam? To ty ją napisałeś? Oczywiście, że tak. Deirdre obchodzi się ze swoim sprzętem nieroztropnie, zawsze zostawia go gdzieś na wierzchu. Pożyczyłem od niej komórkę, gdy brała prysznic. Suka nigdy nie zmądrzała. A kiedy ozdabiałeś mój garaż tym wyjątkowym dziełem sztuki, skąd wiedziałeś, że byłam wtedy u Gabe'a? Zledziłem cię. Pokręcił głową, jakby Andi go rozczarowała. Słowo daję, Andrea. Czy ty nigdy nie uważałaś na moich zajęciach? Zawsze miej oczy dookoła głowy. Powtarzałem to bezustannie. Zachichotał, rozbawiony własnym żartem. Rzecz jasna, tamtego dnia byłaś nieco roztargniona, nieprawdaż? Myślałaś tylko o tym, jak się dostać do domu tego Indianina i grzmocić się z nim do utraty przytomności. Jego dłoń wystrzeliła tak szybko, że Andi nie zdążyła uchylić się przed ciosem: uderzył ją mocno w policzek. Zatoczyła się do tyłu. Suka wymamrotał i złapał ją za włosy. Suka, która pieprzy się na prawo i lewo, nic więcej. 180 RS Od ciosu, który spadł na drugi policzek, aż zadzwoniły jej zęby. Wiedziała, że tylko od niej zależy, czy zdoła się uratować. Chwyciła go oburącz za ramię i z całej siły uderzyła kolanem w krocze. Gabe rzucił kluczyki na biurko i zerknął na Reynoldsa. Gdzie Andi? Nie mam pojęcia. Poszedłem do toalety i kiedy wróciłem, już jej nie było. Może urwała się na wczesny lunch. Gabe rzucił okiem na zegarek. Trochę za wcześnie nawet na wczesny lunch. Wzruszając ramionami, usiadł przy biurku i otworzył akta, nad którymi pracował przed wyjściem. Słyszałem, że awansowałeś na detektywa. Gabe spojrzał przez ramię i parsknął śmiechem, gdy okazało się, że niespełna metr od niego stoi Lenny. Przyczepię ci dzwoneczki do butów. Lenny podszedł bliżej. wiczę skradanie się do przestępców. Zwietnie ci idzie. Nawet nie wiedziałem, że tu jesteś. Dostałeś dokumenty? Gabe przerzucił stronę i coś zapisał. Jakie dokumenty? Te, które dałem detektyw Andi, żeby ci przekazała. Oparł dłoń o krawędz jej biurka. Położyłem je tutaj. Gabe potrząsnął głową. Nie widziałem żadnych dokumentów. Ale dała mi słowo. Obiecała, że ci je przekaże, kiedy wrócisz. Gabe raptownie stracił cierpliwość i odłożył długopis. 181 RS Na pewno mi je da, kiedy się tu pojawi. Lenny załamał ręce, wyraznie zmartwiony. Ale obiecałem Marge, że dostarczę ci je osobiście. To była moja misja. A co to były za dokumenty? Gabe spytał, marszcząc brwi. Jakiś faks. Marge powiedziała, że to ściśle tajne i że nikt poza tobą nie może tego przeczytać. Gabe zerwał się na równe nogi. A ty dałeś te dokumenty Andi? Lenny cofnął się, ze strachu otwierając szeroko oczy. Nie było cię. Detektyw Andi twierdziła, że ci je przekaże. Gabe z trudem się opanował. Nic się nie stało. To nie twoja wina. Gdzie Marge? U siebie. Przed chwilą ją widziałem. Jest w kiepskim nastroju. Nakrzyczała na mnie. Gabe popędził korytarzem, modląc się, by dokumenty nie pozwoliły Andi ustalić tożsamości prześladowcy i by nie postanowiła sama stawić mu czoła. Zajrzał do biura Marge. Kazałaś Lenny'emu przekazać mi faks powiedział zdyszany. Mogłabyś dać mi jego kopię? Ustaw się w kolejce nakazała cierpko. Muszę się jeszcze uporać z czterdziestoma innymi prośbami.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbialaorchidea.pev.pl
|